wtorek, 2 grudnia 2008

El Calafate

Lot z Bariloche do El Calafate jest bardzo atrakcyjny. Po starcie, o ile siedzi się po prawej stronie można podziwiać Andy. Widok jest wspaniały. O tej porze roku południowe stoki pokrywa śnieg, a północne są od niego wolne. Na horyzoncie pojawiają się co jakiś czas charakterystyczne stożki wulkaniczne górujace nad innymi szczytami. Zdarza się tez, ze potężne, pojedyncze góry maja inne kształty, nie powstały jako wulkany.
Zbliżając się do El Calafate widać charakterystyczne skalne wieże. Być może widzieliśmy już cel naszego trekkingu, Torres del Paine i Cerro Torre. Okolica przypomina dalekie, północne strony. Gdyby nie rosnące tu i owdzie drzewa można by pomyśleć, ze w tej Arktyce brakuje letniej tundry. No i oczywiście jest cieplej.
El Calafate to nastawiona na przyjezdnych stacja turystyczna. Potwornie droga. Na szczęście jutro o 8 rano jedziemy do Puerto Natales w Chile i ruszymy w góry.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz